W ostatnią sobotę kalendarz, jak co roku, przypomniał nam o Dniu Kobiet. Jest to dobry czas, aby zastanowić się nad naszym stosunkiem do kobiet. Jak każdy inny zresztą… No i właśnie w tym rzecz. Osobiście podchodzę do tego święta z dystansem. Podobnie jak do walentynek.
Nie podaję śniadania do łóżka, nie planuję żadnych specjalnych wyjść z żoną, nie robię romantycznej kolacji, nie wydaję nieprzyzwoitych pieniędzy na tandetne prezenty. Nie kupuję też rajstop ani goździków. ;) Dlaczego? Ponieważ wszytko to staram się planować i robić przynajmniej raz w miesiącu. To znaczy, nie wszytko na raz oczywiście. :) Oba te święta są w tradycji polskiej zapożyczone. Jedno z zachodu, jedno ze wschodu. Zwłaszcza jednak korzenie Dnia Kobiet są mało ciekawe, w kontekście rodzimych zwyczajów:
W polskiej tradycji kobieta była szanowana i doceniana przez cały rok. Także prawo było po jej stronie. Mogła kupować, sprzedawać, czy dziedziczyć majątek (o czym panie na zachodzie Europy nawet nie śniły). Zarządzała nim zarówno wtedy, gdy należał do niej, jak też wtedy, gdy formalnie należał do jej męża, a ten był na wojnie. Dla wolnych i suwerennych Polek wymyślony przez komunistów Dzień Kobiet był policzkiem wymierzonym im z pogardą. Zamiast szacunku i praw przez okrągły rok, dostały namiastkę szacunku w jeden dzień i prawo do pracy w fabryce lub na traktorze. W Sowieckiej Rosji Dzień Kobiet był dniem wolnym od pracy, główną rozrywką Rosjan obu płci w tym dniu było picie alkoholu na umór. za: http://goo.gl/5Gn6mi
Jednak nie sama kwestia zapożyczenia jest według mnie najbardziej kłopotliwa. Znacznie bardziej problematyczny jest fakt, że część mężczyzn wydaje się uważać, że są całkowicie usprawiedliwieni kupując w owe dni swojej wybrance trzy tulipany i zabierając ją do zatłoczonego kina, pełnego innych par z trzema tulipanami, ew. jedną różą wetkniętą w kubek coli. Postanowiłem zatem wykorzystać coroczne obchody Dnia Kobiet, aby przedstawić ci mój pogląd na sprawy związane z adoracją kobiet, a tym samym kontynuować cykl 10 elementarnych ojcowskich umiejętności. Dlaczego ojcowskich? Czytaj do końca…
http://www.youtube.com/watch?v=dhStomcxJgI
Na samym początku muszę napisać, że nie zamierzam nikogo przekonywać, do tego żeby adorował wszystkie kobiety. Przedstawiony na załączonym powyżej filmie eksperyment nie jest do tego zachętą, a jedynie dowodem na to, że to działa. Ten szczególny przywilej należy się oczywiście wyłącznie wybrance naszego serca, a praktykowanie go szerzej może być zagrożeniem i wpędzić nas w niemałe kłopoty, o czym być może napiszę innym razem. Nie oznacza to także, że nie należy być uprzejmym i szarmanckim wobec innych kobiet, jednak zwłaszcza w obecności innych pań, w pierwszej kolejności to nasza ukochana powinna czuć się wyjątkowo.
Warto sobie przypomnieć, co robiliśmy i jak zachowywaliśmy się, gdy poznaliśmy nasze wybranki, gdy staraliśmy się, aby zwróciły na nas uwagę? Czy dziś, po kilku, kilkunastu, a może kilkudziesięciu latach bycia razem, mamy ten sam zapał w zdobywaniu swojej księżniczki? Często niestety nasze lenistwo, ale też trochę nasza męska natura sprawia, że temat uznajemy za załatwiony i przechodzimy do kolejnych wyzwań. Tymczasem, temat wcale nie jest „załatwiony” i nie możemy traktować go, jako kolejnego task’u w naszym ambitnym planie zdobywania świata.
Nieporozumienia, które wynikają na polu okazywania uczyć i zaangażowania wynikają wprost z różnic między nami. Ładnie obrazuje to popularny dowcip:
– Kochanie, nigdy nie mówisz, że mnie kochasz. Kiedyś było inaczej… – Przecież powiedziałem Ci to 16 lat temu przed ołtarzem. Jak coś się zmieni, to cię poinformuję.
Jedni z nas są bardziej, inni mniej czuli, to naturalne. Jako mężczyźni mamy jednak tendencję do domykania tematów i przechodzenia do kolejnych. Tymczasem kobiety potrzebują od nas stałego utwierdzania ich w przekonaniu, że nasze uczucie się nie zmieniło. Dzieje się tak, gdyż budują swój własny obraz ze szczególnym uwzględnieniem szeroko rozumianych wartości z kategorii dobra i piękna. I to właśnie naszym zadaniem jest utwierdzanie ich w tym, że są piękne i dobre. Jeśli nie będziemy tego robić, z dużym prawdopodobieństwem zaczną szukać tego potwierdzenia u kogoś innego…
Jeśli trudno ci przypomnieć sobie kiedy ostatnio zrobiłeś coś, co mogłoby być uznane za czuły gest wobec twojej wybranki, jeśli po krótkiej analizie przyznajesz, że ostatnio rzadko zdarzało ci się pojechać po nią na białym koniu i porwać ją do nieznanej… kawiarni, nie przejmuj się. W końcu jest to drugi artykuł z cyklu 10 rzeczy, których musisz nauczyć się będąc ojcem i podobnie jak poprzednio nie pozostawię cię bez nadziei: zacznij ćwiczyć, a na efekty nie będzie trzeba długo czekać!
Podobnie jak w przypadku konieczności bycia obecnym w życiu twojej rodziny, o której pisałem we wpisie o zaangażowaniu, okazywanie uczuć żonie musi mieć charakter cykliczny i systematyczny. Przyda ci się też wytrwałość. Ja, znając swoją dobrą, ale krótką pamięć, w wielu przypadkach wspomagam się elektroniką. Mój smartphone najeżony jest wielką ilością alarmów i budzików, które przypominają mi, o tym co powinienem zrobić. Część z nich dotyczy mojej żony i spraw, które tu poruszam. To doskonała pomoc, którą ci polecam. Jednak UWAGA (i to nie jest żart): o przypomnieniach nie może wiedzieć twoja wybranka! W tych sprawach bardzo ważna jest dla niej tzw. spontaniczność. Tak, we mnie to słowo też powoduje gęsią skórkę i drżenie dłoni. ;) Jeśli jednak ona dowie się, że używasz przypomnień, cały trud może pójść na marne. Jest duża szansa, że oburzona powie ci, że to „wymuszone”, że „sztuczne”, że „nie z serca”, że „takiej jałmużny to ona nie chce” albo coś w tym stylu. Jeśli jednak już do tego dojdzie, nie należy się tym oczywiście zbytnio przejmować, tylko robić swoje. Jej oburzenie wynika z faktu, że ona nie potrzebuje przypomnień, aby o takich rzeczach pamiętać i w głowie jej się nie mieści, że możesz ją kochać i o tych sprawach nie pamiętać. Niestety, większość z nas, facetów, mających w jej opinii wrażliwość nosorożca, musi się tego nauczyć. Przypomnienia temu właśnie służą.
Jakie alerty możesz sobie ustawić?
- czy powiedziałem jej, że ją kocham min. raz w ciągu dnia? – przypomnienie wieczorem, przed snem, pozwoli nadrobić ew. zaniedbania. ;)
- czy powiedziałem jej, że jest piękna? – Przecież jest! Zatrzymaj się na chwilę i przyjrzyj się kobiecie, w której się zakochałeś… Jest piękna!
- czy pochwaliłem obiad? To że kupiła nowe zasłony, pościel, obrus…. – ile razy wybierałeś zasłony, aby wasze mieszkanie wyglądało pięknie, he?! Ja nigdy… A ona o tym myśli i o to dba!
- kup kwiaty lub mały prezent – raz w miesiącu, bez okazji. – Ja np. mam ustawiony kwiatowy budzik każdego 3 dnia miesiąca, w dzień naszego ślubu. Ciiiii… Tylko nie mówcie mojej żonie….!
- w każdym miesiącu zaproś ją na wspólne wyjście. – Tak, na randkę! Do kina, teatru, na spacer – gdzie lubicie. Nie możesz wyjść? Połóż dzieci spać i zaproś ją na kolację przy świecach, bez wychodzenia w domu. Zajmij się wszystkim od początku do końca.
- zadzwoń do niej z pracy lub wyślij sms. – Bez żadnego interesu. Tylko po to żeby powiedzieć jej, że np nie możesz się doczekać, kiedy ją zobaczysz.
- Pewnie najtrudniej ustawić sobie alarm na traktowanie jej jak księżniczkę. Na bycie dżentelmenem. Co nie znaczy, że nie należy ćwiczyć. Kobiety, z wyjątkiem tych, którym się coś w głowach poprzestawiało, doceniają takie gesty, jak otwieranie drzwi do samochodu, przepuszczanie w drzwiach, wyręczanie w noszeniu zakupów czy walizek, podawanie płaszcza, itp. Niech zimą będzie miała odśnieżony samochód i niech nie zabraknie jej płynu do spryskiwaczy. Bądź na takie rzeczy wyczulony, bo właśnie to są sygnały dla niej, że o nią dbasz i myślisz o niej.
Być może zastanawiasz się dlaczego opisuję, to co robię dla mojej żony, skoro to blog ojcowski? Dlaczego próbuję przekazać ci skróconą instrukcję obsługi kobiety, w ramach cyklu artykułów o nauce ojcostwa? Odpowiedź jest bardzo prosta. Twoją relację z żoną bardzo pilnie obserwują twoje dzieci. Jej stabilność to coś, na czym budują cały swój świat. Dlatego twoja relacja z żoną jest absolutną podstawą ich poczucia bezpieczeństwa. Cokolwiek złego dzieje się między wami, powoduje lęk w twoim dziecku. Być może zdołałeś to zaobserwować, gdy przez przypadek było świadkiem waszej kłótni? Być może też widziałeś jego uśmiech i spokój, gdy przytulasz jego mamę, gdy jesteście wszyscy razem? Dlatego nie możesz dać więcej swojemu dziecku, niż wkładać całe serce w relację z twoją żoną. Walczyć o nią i pielęgnować ją. Jacek Pulikowski niezwykle trafnie zawarł to w jednym, krótkim zdaniu:
Najważniejsze, co może ojciec dać swoim dzieciom, to prawdziwie, mądrze, dojrzale, wiernie, wyłącznie i dozgonnie kochać ich matkę.
Jednak poczucie bezpieczeństwa to nie wszytko, co przekazujesz dzieciom adorując i kochając ich matkę. Miej świadomość, że twoja córka, a także twój syn bezustannie przyglądają się wam i na tej podstawie budują sobie obraz relacji między kobietą, a mężczyzną. W oparciu o ten obraz będą szukali partnerów i budowali oczekiwania wobec nich. Wiedz, że w pewnym sensie programujesz ich małżeństwa, gdyż w sposób naturalny będą kopiować twoje zachowania (w przypadku syna), lub oczekiwać ich od przyszłego męża (w przypadku córki). Dotyczy to niestety tak samo wzorców pozytywnych, jak i negatywnych…
Na koniec rzecz niezwykle istotna. Jak napisałem na początku, kobiety budują swoje poczucie własnej wartości w oparciu o kategorie piękna i dobra. Nie inaczej jest w przypadku twojej córki. Od najmłodszych lat szuka ona w tobie, swoim pierwszym mężczyźnie, potwierdzenia, że jest piękna i dobra. Często nie wprost, ale zadaje Ci pytania: Czy jestem ładna tatusiu? Czy zwróciłeś uwagę na moją nową sukienkę? Czy podobają ci się kwiatki, które narysowałam? Czy jestem godna twojej uwagi? Czy jestem dla ciebie ważna? Czy podoba ci się jak śpiewam? Czy dbasz o mnie? Czy uratujesz mnie, gdy rozbiję kolano? itp. Swój obraz, swoje poczucie kobiecości i własnej wartości buduje w oparciu odpowiedzi, które słyszy od ciebie. Dlatego ona także musi być podmiotem twojej szczególnej czułości i miłości. Jeśli jej u ciebie nie znajdzie, pójdzie szukać jej w świecie, w którym dużo trudniej o bezwarunkową akceptację i miłość. Przeważnie trafi w objęcia tych, którzy będą ją kochać, ale na własnych warunkach.
Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza ostatni wątek został przeze mnie potraktowany pobieżnie i powinien być rozwinięty. Nie mogłem jednak o nim nie wspomnieć w kontekście adoracji kobiet. Nie chcę też nadwyrężać cierpliwości czytelnika zbyt długim wpisem. Dlatego postaram się rozwinąć wątek tej szczególnej relacji między ojcem i córką w którymś z kolejnych postów. Tym czasem zapraszam do dzielenia się w komentarzach poniżej twoimi doświadczeniami i pomysłami na to, jak zrobić przyjemność swoim księżniczkom.
Podpisuję się pod tekstem dwoma rękami :-)
Witam! Trafiłam na Pana blog dzięki stronie „Wierność jest sexy”. Wspaniałe słowa, muszę przyznać, że skłoniły mnie do refleksji. :) Mam 16 lat i wspaniałego chłopaka, razem przygotowujemy się do przyszłej roli ojca i matki, choć może brzmi to śmiesznie ze względu na mój młody wiek. ;)
Ojciec to tak ważna osoba… Mój chyba nie był, nie jest taki, jaki powinien być. Niegdyś alkoholik, nawet kiedy już wyszedł z nałogu nie potrafił docenić starań, dobrych ocen, nie dostrzegał nowej sukienki, raczej pytał po co znowu kupuję te szmaty… Podejrzewam że nawet nie wie, w której jestem klasie.
To wszystko sprawia, że raczej nie mam do niego zaufania, nie jest dla mnie autorytetem i nie chcę, aby uczestniczył w moim życiu, nie czuję takiej potrzeby. Choć w głębi moje serce mocno o to woła…
Mam nadzieję, że mój Przyszły Mąż będzie najwspanialszym ojcem, jakiego będę mogła sobie wymarzyć. :) I oczywiście Mężem… ♥
Pozdrawiam i obiecuję zaglądać częściej!
Wdrażam!