Wielu rodziców skarży się, że ich dzieci nie chcą wykonywać domowych obowiązków. Warto zastanowić się z czego to wynika? Małe dzieci z radością włączają się w domowe obowiązki uwielbiają pomagać praktycznie we wszystkim. Często jednak my, dorośli tę pomoc odrzucamy. Bo przeszkadza, bo się spieszymy, bo szybciej i lepiej zrobimy to sami, itd, itd…
Trudno więc spodziewać się, że w starszym wieku będą wykonywać nałożone przez nas obowiązki z ochotą i entyzjazmem. Odrzucamy nie tylko ich pomoc, ale wiele więcej. Tracimy możliwość:
- spędzenia razem czasu,
- nauki czynności związanych z codziennymi obowiązkami i trudu ich wykonywania,
- chwalenia gdy coś wyjdzie, zachęcania i wspierania, gdy się nie uda – budowania poczucia własnej wartości dziecka.
Zamykamy sobie możliwość doskonałego, bo całkiem naturalnego i spontanicznego, budowania relacji z dzieckiem.
Z czasem dziecko traci chęć do spędznia z nami czasu w taki sposób. Nie umie i nie ma ochoty podejmować domowych obowiązków, nawet tych związanych z własnymi potrzebami. Często wyrasta na osobę roszczeniową (w końcu tatuś i mamusia wszystko podsuwali mi pod nos!) i mającą dwie lewe ręce.
Z dumą obserwuję swoje dzieci, które nie mają najmnijeszego kłopotu z przygotowaniem posiłku, nie tylko dla siebie, ale także dla wszytkich. Nawet najmłodszy, 6 letni, syn potrafi przygotować sobie kanapkę, czy pokroić jabłko na ćwiartki i powyjmować gniazda nasienne, bo tak lubi. ;) Starsi zaś raz w tygodniu wyręczają nas w robieniu kolacji dla wszystkich.
Co z żoną robiliśmy, aby się tego nauczyli? Pozwalaliśmy im. Pozwalaliśmy się skaleczyć, pozwalaliśmy poprzeszkadzać, pozwalialiśmy coś zmarnować lub zniszczyć. Na tym przecież polega nauka. Do tego czasem bywaliśmy „leniwi”, gdy czegoś potrzebowali – dawaliśmy im przestrzeń do zadbania o siebie. Sądzę, że warto stawiać dzieciom wymagania przynajmniej takie, którym są w stanie sprostać, a czasem nawet ciut większe.
Sprawa wspólnych obowiązków bywa znacznie przyjemniejsza, gdy dzieci mają własne narzędzia. Przykładem narzędzi dostosowanych do możliwości dziecka i warunków nauki, jest zestaw przyborów kuchennych Le Petit Chef Set. Urzekł mnie, gdy tylko go zobaczyłem i uznałem, że musi znaleźć się w Sklepie Ojca. Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu i sprawi, że wspólne gotowanie będzie szansą na budowanie relacji z waszymi dziećmi, od czego jak zwykle gorąco zachęcam!
Ten blog jest niesamowity! Mam nadzieję, że będzie kontynuowany, gdyż w tych czasach w szczególności potrzebni są prawdziwi mężczyźni, kierujący się prawdziwymi wartościami! Z tego bloga powinien czerpać każdy Ojciec czy przyszły Ojciec :) Dziękuję za sianie dobra, poprzez dzielenie się przykładem swojego życia, bo nie każdy mężczyzna ma od kogo uczyć się stawania mężczyzną! Pełen podziw!